sobota, 28 grudnia 2013

Informacja

Przybywam do Was z informacją, która dla niektórych może będzie smutna, a dla niektórych wesoła ;) Albowiem chcę zawiesić to fanfiction... Od jakiegoś czasu pisanie go nie sprawia mi już takiej radości jak kiedyś, a co za tym idzie nie mam też weny, co Wy na pewno odczuwacie.
Zaczynając TRR chciałam spróbować czegoś nowego i myślę, że po prostu taki rodzaj ff mi nie pasuje :c
Bardzo Was wszystkich przepraszam, ale już podjęłam taką decyzję :/
Jednak, tak jak wspomniałam wyżej, nie usuwam bloga ani nic, tylko go zawieszam, więc może jeszcze kiedyś do niego wrócę ;)
Kocham Was i bardzo dziękuję za te wszystkie szczere opinie, słowa otuchy, no i tak w ogóle za wszystko :) x
*hugs&kisses*
xxAlexxx

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 7 / część 1 + Liebster Blogger Award

*Zayn's POV*

Uważnie przyglądałem się dziewczynie siedzącej na przeciwko mnie. Dość długie blond włosy związane wysoko wyraźnie przeszkadzały jej w spokojnym śnie. Ciągle zmieniała pozycje i przez moment myślałem, że śni jej się coś złego, ale po chwili uśmiechnęła się delikatnie co przepędziło moje poprzednie spostrzeżenia. Jest bardzo ładna, ale nie w moim typie. Chociaż, prawdę mówiąc nie mam jakiegoś określonego typu kobiety. Nigdy nie byłem w związku, bo przecież nocne 'spotkania' z różnymi dziewczynami się nie liczą. Zaśmiałem się cicho przypominając sobie Kate, laskę, która po jednej wspólnej nocy liczyła na coś więcej.
Nie wiem po co wziąłem ze sobą Anabelle. Denerwuje mnie jej charakterek, ale jest w niej coś takiego co bardzo lubię. Ciężko było mi się powstrzymać, żeby nie przelecieć jej wtedy po kinie. Uznałem jednak, że gdyby mój ojciec jakimś cudem dowiedział się, że przespałem się z córką jego dobrego znajomego, nie dał by mi żyć. O Boże... Brzmię jak jakiś cholerny dzieciak bojący się własnego ojca...
Jak najciszej odpiąłem pas i wstałem ze swojego miejsca. Podszedłem do Paula prosząc go o szklankę wody. Postawiłem ją  na stoliku  i usiadłem na fotelu obok Belli. Powoli zdjąłem z jej włosów luźno zawiązaną gumkę, starając się, by nic nie poczuła. Dziewczyna poruszyła się układając wygodnie głowę. Uśmiechnąłem się, wiedząc, że w pewnym stopniu jej pomogłem. Nie potrafię wytłumaczyć czemu się tak zachowywałem. Nigdy nie traktuję tak dziewczyn, ale Ana jest inna. Może to dlatego, że teoretycznie znam ją od dziecka.
- Panie Malik, nie długo lądujemy. - oznajmił Paul.
- Dobrze, dziękuję. - sprawdziłem czy moja znajoma ma dobrze zapięty pas, po czym sam wyprostowałem swój fotel i wypiłem do końca wodę, oddając szklankę jednej ze stewardess. Wyciągnąłem ze skórzanej kieszeni, umiejscowionej na boku siedzenia, ulotkę bezpieczeństwa i z nudów zacząłem ją przeglądać. Po kilku minutach poczułem, że samolot zniża się, a wkrótce, zza chmur wyłonił się krajobraz Vegas.
- Zayn. - usłyszałem nagle.
- Tak?
- Zawsze boję się lądowania. Mogę... Mogę złapać cię za rękę?
- Oczywiście. - odpowiedziałem i od razu poczułem małą dłoń, silnie oplatającą moją. - Długo spałaś. Prawie całą drogę.
- To dobrze. Czemu siedzisz tutaj, a nie na swoim miejscu? - spytała przygryzając wargę.
- Tam mi słońce świeciło po oczach. - palnąłem i szybko zmieniłem temat. - Najpierw pojedziemy do hotelu, a potem ustalimy, gdzie pójdziemy.
- Jestem za. - powiedziała i ziewając zakryła dłonią usta. Po chwili samolot uderzył w ziemię lądując, a dziewczyna pisnęła cicho i silnie zacisnęła moje palce. Niedługo potem obydwoje staliśmy już gotowi do wyjścia. Podziękowałem załodze, po czym wsiedliśmy do limuzyny, która podjechała tuż pod wyjście z lotniska. Szofer wsadził nasze torby do bagażnika, a ja jako wielki gentelman otworzyłem drzwi przed Bellą. Usiadłem obok niej i zasunąłem szybę oddzielającą nas od kierowcy. - Jest dźwiękoszczelna? - spytała.
- Tak.
- Po co ci w limuzynie dźwiękoszczelna szyba? - zachichotała. - Co ty tu robiłeś? Myślałam, że jesteś grzecznym chłopcem.
- Nie znasz mnie jeszcze. - odpowiedziałem poważnie, a ona ucichła.

***

- Ładny mamy widok. - odparła odsuwając grube zasłony. - Wygląda na najlepszy apartament w mieście.
- No najgorszy na pewno nie jest.
- Pokażesz mi mój pokój?
- Wybierz sobie któryś. - odparłem, a dziewczyna bez słowa ruszyła w kierunku sypialni. Usiadłem na wysokim stołku i na dobry początek nalałem sobie wina do kieliszka. Za jednym razem wypiłem wszystko
i skierowałem się w stronę garderoby. Otworzyłem jedną z szaf i wyciągnąłem z niej nowy garnitur. Założyłem go i wybrałem pasujące buty. Wyszedłem z pomieszczenia i zauważyłem stojącą tyłem Anabelle. Dziewczyna schyliła się i podniosła torebkę. Wyglądała tak seksownie w tej sukience.
- Jesteś gotowa? - spytałem oschle, by nie pokazywać swojej słabości.
- Chyba tak. - zawahała się. Zjechaliśmy na najniższe piętro i wyszliśmy na zewnątrz. Była godzina dwudziesta pierwsza, a na dworzu nadal było bardzo ciepło. Szybko przeszliśmy kawałek dalej i weszliśmy do klimatyzowanego kasyna. Widziałem zafascynowanie w oczach Belli, gdy ujrzała bogate wnętrze jednego z najpopularniejszych kasyn na świecie. - Gdzie zamierzasz iść? - spytała cicho jakby wstydząc się tego, że wszystko jest jej obce. Nie odpowiedziałem, tylko delikatnie pociągnąłem ją za rękę. Zatrzymałem się przy dużym stole i zająłem wolne miejsce. - Grasz w pokera?
- Tak, jak chcesz to kiedyś cię nauczę. - zaproponowałem, a dziewczyna pokiwała głową z uśmiechem. W końcu otrzymałem swoją porcję żetonów i zaczęliśmy grę. W trakcie zauważyłem, że moja partnerka gdzieś się oddaliła. Dostrzegłem ją przy stole do ruletki. Chyba nie grała, tylko obserwowała innych. Po kilkudziesięciu minutach odpadłem z gry i postanowiłem dołączyć do Anabelle. Nie było jej tam gdzie poprzednio. Trochę się zdenerwowałem, ale uznałem, że przecież jest pełnoletnia, a ja nie jestem jej ojcem. Znalazłem ją przy jednej z maszyn. Siedziała na wysokim krześle, a za nią stał jakiś zajebiście przystojny facet obejmujący ją w pasie. Podbiegłem do nich i odepchnąłem go w tym samym czasie łapiąc dłoń Belli.
- Ona nie przyszła to sam. - warknąłem, a mężczyzna śmiejąc się odszedł.
- Przepraszam Zayn... - powiedziała.
- Nigdy więcej tak nie rób. - odpowiedziałem ostrym tonem. - Kiedy idziesz gdzieś ze mną, jesteś tylko i wyłącznie moja.
- Dobrze... - spuściła głowę i wstała.
- Chodź ze mną. - uszczypnąłem ją lekko w pupę po czym zaśmiałem się i złapałem ją w pasie. Dziewczyna popatrzyła na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami, a ja pocałowałem ją krótko, ale namiętnie. - Chodź. - odparłem i ruszyłem przed siebie zostawiając ją w tyle. 



Nie jestem zadowolona z długości tego rozdziału, dlatego uznałam, że podzielę go na dwie części.
Jedna sprawa... Ja widzę, że dużo osób otwiera rozdział i mam nadzieję, że go czyta, a tylko dwie osoby komentują. Jeśli nie chce Ci się pisać długiego komentarza to postaw chociaż emotkę ( :) - podobało mi się, :( - nie podobało mi się), a ja będę bardzo szczęśliwa ;)

Bardzo dziękuję za ponad 1100 wejść!!! *-* to dla mnie bardzo wiele znaczy <3
Kocham Was ;***
xxAlexxx


LIEBSTER BLOGGER AWARD


Chciałabym baaaardzo podziękować autorce http://thats-my-time.blogspot.com (czytaj: mojej Pauli), za nominację do Liebster Blogger Award <3 ham Cię <3

Zasady:
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.” 

Odpowiedzi:
1. Jak masz na imię?
Aleksandra, w skrócie Ola, ale wolę Alex ;)

2. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
Wcześniej pisałam kilka innych opowiadań, ale troszkę innego rodzaju. Chciałam spróbować czegoś nowego i oto jestem! :D

3. Czy pisanie opowiadania sprawia Ci przyjemność? Dlaczego?
Oczywiście, że sprawia mi przyjemność! Siadam wtedy przed komputerem i wyciszam się całkowicie. Pisanie mnie uspokaja, gdy jestem zła lub smutna. Od razu czuję się lepiej wchhodząc w rolę któregoś z bohaterów. :D

4. Co jest Twoim natchnieniem do pisania rozdziałów?
Przyznam szczerze, że odrobinę wzoruję się na genialnym fanfiction pod tytułem Cold oraz jego drugiej części Chills. To z tamtąd przyszedł pomysł na opowiadanie z bogatym Panem Biznesmanem Malikiem. ;) Zapewniam jednak, że nic nie jest skopiowane i wydarzenia w The Red Roses znacznie różną się od tych, w dziełach Chanel.

5. Czy masz jakieś "rytuały" związane z pisaniem kolejnych rozdziałów? Np. zawsze pisząc je piszesz herbatę. Jeśli tak, jakie? 
Chyba nie mam. No chyba, że liczy się pisanie z Tobą (do Pauli), co robię przy każdym rozdziale :)
  6. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Słuchać muzyki, rozmawiać z przyjaciółką/ami, no i pisać oczywiście :P
7. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
Dziennikarką radiową lub w gazecie xD bo moja twarz nie nadaje się do telewizji :P
8. Do jakich fandomów należysz?
Do Directioners i to jest moje życie, ale słucham równierz OneRepublic, Imagine Dragons, Bruno Marsa, Ed'a Sheerana, NeverShoutNever i wielu, wielu innych artystów <3
9. Czy chciałabyś coś w sobie zmienić? Co?
Chciałabym schudnąć, wyładnieć i mieć inny charakter :P
10. Jaki jest Twój wymarzony prezent?
Bilet na koncert chłopaków :D no więc... kto chętny, by mnie uszczęśliwić?

11. Przeżyłaś kiedyś coś, czego nigdy nie zapomnisz? Co to było?
Tak, koncert One Direction w Berlinie (11.05.2013r.) <3

Moje pytania:
1. Jak masz na imię i ile masz lat?
2. Masz rodzeństwo?
3. Masz jakiegoś swojego bohatera? Kogoś, kto uratował Ci życie? Jeśli tak, to kto nim jest.
4. Ulubiony kolor?
5. Herbata czy kawa?
6. Jesteś Larry, czy Elounor Shipper?
7. Byłaś kiedyś za granicą? Jeśli tak, to gdzie?
8. Jakiego typu piosenki lubisz? Szybkie czy wolne?
9. Ulubiony smak lodów?
10. Lato czy zima?
11. Jak jest Twój ulubiony cytat, motto?

Nominuję:

Bardzo przepraszam, ale więcej blogów nie jestem w stanie nominować, bo ich po prostu nie czytam ;)

xxAlexxx

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 6

Zakręciłam oczami i zrobiłam obrażoną minę słysząc słowa przyjaciela.
- Nie zabronisz mi z nim jechać.
- Masz rację, nie zrobię tego. Jako twój przyjaciel, tylko ci doradzam.
- Coś ci to nie wychodzi. Jako mój przyjaciel powinieneś mnie wspierać.
- Właśnie to robię.
- Nie chce mi się już z tobą gadać. - pokręciłam głową i odkręciłam się. Nie zdążyłam przejść kilku kroków, gdy poczułam jego dłoń na ramieniu. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Nie jedź, proszę.
- Kocham go.
- Nawet go nie znasz! - krzyknął.
- Nie, to ty go nie znasz.
- Ana, ten facet jest jakiś dziwny. Przecież na początku się go bałaś! A co jeśli jest taki jak Will? - przesadził. Powiedział zdecydowanie o jedno słowo za dużo. Jestem pewna, że Zayn by mnie nie skrzywdził.
- Mike, obiecuję, że nic mi się nie stanie, OK? - spytałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Dobra. - odparł i przytulił mnie jedną ręką. - Idę do szkoły, będę po siedemnastej. Cześć.
- Pa. - pomachałam mu, a gdy tylko zamknął drzwi, popędziłam po jakieś proszki przeciw bólowe. Głowa mi pękała i rzygać mi się chciało. Nigdy więcej nie wypiję tak dużo. Wyciągnęłam z lodówki sok jabłkowy i wypiłam chyba połowę prosto z 'gwinta'. Położyłam na stole miskę wsypując do niej chipsy i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przerzucałam kanały aż trafiłam na jakiś film. Była to jakaś komedia romantyczna, więc postanowiłam ją obejrzeć. W ciągu kilku minut opróżniłam okrągłe naczynie i uznałam, że oglądanie filmu bez jedzenia nie jest takie przyjemne. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, więc szybko pobiegłam do sypialni. Wzięłam go do ręki i odebrałam rzucając się na łóżko.
- Halo? - bardzo oryginalnie rozpoczęłam rozmowę.
- Witaj Bella. - słysząc jego głos, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. - Jestem już po spotkaniu i pomyślałem, że przyjadę do ciebie pomóc ci wybrać rzeczy na wyjazd.
- Wiesz Zayn, chyba sobie poradzę.
- Wolałbym mieć wszystko pod kontrolą. Będę za czterdzieści minut, wiem gdzie mieszkasz. Do zobaczenia.
- Ale... - rozłączył się. - Kurde. - spojrzałam na ekran telefonu by upewnić się, że połączenie zostało przerwane. Czterdzieści minut... On będzie za czterdzieści minut, a ja leżę na łóżku we wczorajszych ubraniach, brudnymi włosami, no i ogólnie śmierdzę. Cholera...
W ciągu piętnastu minut umyłam się i przebrałam. Potem znalazłam małą walizkę, do której postanowiłam się spakować i położyłam ją na łóżku. Z lekka ogarnęłam porozrzucane rzeczy w pokoju i wsadziłam naczynia z ostatnich kilku dni do zmywarki. Byłam z siebie naprawdę dumna, że zdążyłam. Idąc do drzwi przejrzałam się w lustrze i uznałam, że nie jest źle jak na pięciominutową stylizację. Wpuściłam Mulata do mieszkania i przywitałam się z nim buziakiem w policzek. Standardowo zaproponowałam coś do picia lub jedzenia, ale odmówił.
- Nie wiedziałam, że interesujesz się... umm... modą?
- Anabelle, nie interesuję się modą, tylko chcę, żebyś jakoś wyglądała.
- Myślisz, że sama nie potrafiłabym wybrać odpowiednich ubrań? - zapytałam.
- Dokładnie. - prychnęłam cicho i ruszyłam w stronę mojej garderoby.
- To w takim razie chodź. - powiedziałam trochę obrażona. Chłopak usiadł na łóżku i przyglądał się jak wyjmuję kilka sukienek.
- Ma być elegancka i seksowna, ale bez przesady. - usłyszałam za sobą.
- Zdjęłam z wieszaka jedną z moich ulubionych. Długa, czerwona i z dużym wycięciem na plecach.
- Może być ta? - spytałam na co zaczął się śmiać.
- Skarbie, nie idziesz do babci na imieniny, tylko do kasyna. - normalnie bym coś odpowiedziała i nie byłoby to miłe, ale z racji tego, że powiedział do mnie 'skarbie', darowałam mu.
- A ta? - tym razem podniosłam krótką, brązową i całą zakrytą.
- Na pogrzeb też nie idziesz. - wstał i podszedł bliżej. - Pokaż mi to. - zaczął przeglądać wszystkie po kolei. - Ta. - odparł i podał mi krótką, obcisłą, czarną sukienkę z koronkowymi plecami. - Jest idealna.
Nigdy nie miałam jej na sobie, jedynie wtedy, gdy ją dostałam. Dał mi ją Will i właśnie dlatego jej nie nosiłam, ale nie chcę nic mówić Zaynowi.
- Do tego weź te buty i tą torebkę. - podał mi wszystko, a ja zaniosłam to do sypialni i włożyłam do walizki.
- Dobrze, że bielizny mi nie wybrałeś... - palnęłam cicho sama do siebie.
- Myślę, że z tym już sobie poradzisz. - szlag, usłyszał!
- Potrzebuję rzeczy tylko na jeden dzień? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. To znaczy, weź sobie jeszcze coś normalnego, luźnego. Tylko pamiętaj, że tam jest odrobinę cieplej niż tutaj u nas w Nowym Jorku. - uśmiechnął się.  - A właśnie! Jutro o ósmej przyjadę po ciebie i razem pojedziemy na lotnisko.
- Dobra, dzięki za pomoc. Nie chcę cię wypraszać, ale skoro jutro wcześnie rano lecimy, to wolałabym się wyspać.
- No dobrze. To do widzenia Bella. - powiedział zamykając drzwi. Po dosłownie kilku sekundach usłyszałam dzwonek, więc otworzyłam drzwi. - Zapomniałbym! Wolisz samolot z niebieskim czy czerwonym ogonem?
- Idź już! - zaśmiałam się i odprowadziłam go wzrokiem do windy. A Michael bał się, że on coś mi zrobi. Nie wierzę...

***

We wnętrzu samolotu przeważały kolory brązowy i beżowy. Wszystkie siedzenia wykonane były z wysokiej jakości skóry. Nie spodziewałam się prawdę mówiąc, że Malik ma własny samolot, ale ponąć dostał go od ojca dwa lata temu. Nie zły prezent.
Zajęłam miejsce przy oknie, a brunet usiadł na przeciwko. Oddzielał nas mały, okrągły stolik. Od razu sprawdziłam jak został on przymocowany, bo przeważnie w samolotach nie ma... stołów. No nic, doszłam do wniosku, że mogę zaufać wielkim śrubom trzymającym mebel i ie muszę obawiać się o własne życie. Zauważyłam mężczyznę idącego w naszą stronę, więc automatycznie zaprzestałam sprawdzania stanu dosłownie wszystkiego znajdującego się w okół.
- Pan Howard prosił przekazać, że wystartujemy dopiero za czterdzieści pięć minut. Jest to informacja z wieży.
- Rozumiem, dziękuję ci Paul. Czy w takim razie mógłbyś nam podać po lampce szampana?
- Już podaję, tego co zawsze?
- Oczywiście, dziękuję. - kiwnął głową i odwrócił wzrok tym razem patrząc na mnie. - Napijesz się ze mną? - skinęłam głową.
- Nic o tobie nie wiem Anabelle, oprócz tego, że co tydzień chodzisz do jednego klubu i masz siostrę.
- A co chciałbyś wiedzieć?
- Wszystko. O twoich znajomych, o tym co lubisz...
- Chyba już wiesz, że mieszkam z moim przyjacielem. Znamy się od bardzo dawna i kocham go jak brata. Mój tata za nim nie przepada, ale już woli, żebym mieszkała z nim niż sama. Od niedawna, czyli od urodzin, jestem właścicielką Stumptown Coffee Roasters, dostałam ją od taty. Kocham muzykę i jedzenie, jestem uzależniona od kawy mrożonej. Najbardziej lubię tą ze Starbucks. Nie cierpię lodów czekoladowych, ale uwielbiam te o smaku brownies. Chciałam chodzić do szkoły artystycznej, ale uznałam, że jestem zbyt leniwa. Coś jeszcze? - zaśmiałam się i poprawiłam włosy związując je w kucyka.
- Lubisz podróżować?
- Lubię, ale wolę zwiedzać duże miasta niż stare miasteczka w górach z malutkimi kościółkami. Lubię jeździć w ciepłe miejsca, ale wtedy siedzę tylko przy basenie lub na plaży, bo gdzie indziej jest mi za gorąco.
- Uprawiasz jakiś sport?
- Pływam, jeżdżę na rowerze... Nic specjalnego. A ty?
- Gram w piłkę nożną, a kiedyś grałem też w football, ale to dawno...
- ...i nie prawda.- przerwałam mu śmiejąc się.
- Na prawdę! Kiedyś mogę ci pokazać, bo trochę jeszcze pamiętam!
- Studiujesz?
- Nie. Mam wystarczająco dużo pieniędzy i kontaktów. Miałem być prawnikiem, jak tata, ale to on tego chciał, a nie ja.
- Więc co robisz?
- Mam kilka dobrze zarabiających firm. - powiedział popijając drogi szampan, co dodatkowo podkreśliło, że są rzeczywiście 'dobrze zarabiające'.
- Powiesz mi o sobie coś jeszcze? - spytałam niepewnie i również chwyciłam kieliszek.
- Myślę, że wiesz już wszystko co powinnaś. Zapnij się, zaraz startujemy.




Znowu muszę Was przeprosić :C jestem okropna -.- mam nadzieję, że mi wybaczycie <3 nie dałam rady napisać w zeszłym tygodniu, bo mama zesłała mi na cały weekend gości -_- w przeprosinach starałam się dzisiaj napisać jak najdłuższy :) postaram się rozdział 7 dodać jakoś w tygodniu, bo mam przez trzy dni tylko po cztery lekcje, ale nic nie obiecuję ;)
Ściskam Was mocno <3 x
xxAlexxx

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 5

Zachwycając się ostatni raz swoim wyglądem w lustrze, opuściłam mieszkanie w pośpiechu. Wychodząc z budynku uśmiechnęłam się do znajomego ochroniarza. Złapałam taksówkę i wsiadłam do niej od razu podając adres, do którego chcę się udać. Droga minęła mi bardzo przyjemnie dzięki miłemu mężczyźnie za kierownicą, który cały czas mnie zagadywał. Wysiadając zapłaciłam należną sumę, a już po chwili znalazłam się w środku lokalu. Poprawiłam fryzurę i ruszyłam w stronę baru. Dzisiaj było więcej ludzi niż zwykle, więc ciężko było znaleźć wolne miejsce. Wreszcie udało mi się usiąść na jednym z wysokich krzeseł, w dodatku obok przystojnego chłopaka, którego uznałam za swojego tego wieczoru. Podszedł do mnie Steve, barman, który zawsze mnie obsługuje. Nie pytając podał mi drinka o nazwie Blue Hawaiian, jak zawsze na początek. Powoli upijając kilka łyków, przyglądałam się facetowi siedzącemu obok. Wyglądał na około trzydzieści lat i był dobrze ubrany. Myślę, że jest OK na dzisiejszy wieczór. Nagle odkręcił się w moją stronę, a ja przestraszona delikatnie podskoczyłam prawie wylewając na siebie zawartość kieliszka. Przygryzłam wargę, a on zaśmiał się gardłowo.
- Jestem Josh. Przyszłaś sama? - pokiwałam głową. - Zatańczysz? - podałam mu rękę i podeszliśmy na środek ruszając się w rytm muzyki. Z czasem nasz taniec zaczął przeradzać się w bardziej seksowny, a kolejne promile jeszcze bardziej nas podkręcały. Josh złapał mnie za pośladki i silnie przyciągnął do siebie. Momentalnie poczułam jego rosnącą erekcję. - Widzisz jak na mnie działasz? - złapał moją dłoń i pociągnął w stronę łazienek. Alkohol namieszał mi w głowie, ale na szczęście wiedziałam co się ze mną dzieje. W pewnym momencie przypomniałam sobie Malika i uczucie jakim go darzę. Stanęłam jak wryta i najzwyczajniej w świecie odeszłam w drugą stronę. Wypiłam jeszcze kilka drinków, po czym wyszłam z klubu.

***

Podparłam się o ścianę i złapałam za bolącą głowę. Muzyka wciąż dudniła mi w uszach, ale można powiedzieć, że już się przyzwyczaiłam, w końcu przychodzę tam co tydzień. Zadzwoniłam dzwonkiem, by po chwili w drzwiach ujrzeć Zayna.
- Bella? Co ty tu robisz? Wiesz która jest godzina? - zignorowałam pytania i napalona wbiłam się w jego miękkie usta. Odepchnął mnie lekko, lecz po chwili złapał, bym się nie przewróciła. Szybko przerzucił mnie przez ramię i zaczął gdzieś nieść.
- Idziemy do sypialni? - zapytałam szczęśliwa, ale nie odpowiedział. - Umiem sama chodzić. Postaw mnie! - krzyknęłam rozzłoszczona. Poczułam jak kładzie mnie na łóżku i zdejmuje mi buty. Ku mojemu zaskoczeniu przykrył mnie kołdrą i stanowczym głosem kazał się nie ruszać. Wrócił ze szklanką wody, którą postawił obok łóżka. - Kotek, ale ja nie mam ochoty na wodę tylko na ciebie. - podniosłam się i spojrzałam na niego proszącym wzrokiem. Mulat nie odzywając się wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Zawiedziona siedziałam jeszcze przez chwilę wpatrując się w ścianę. Po jakimś czasie poczułam nieprzyjemne uczucie w gardle i popędziłam do połączonej z sypialnią łazienki. Z trudem wróciłam do łóżka i bardzo szybko zasnęłam.
Następnego dnia tuż po przebudzeniu wracałam w myślach do wczorajszego wieczoru. Mało pamiętałam i jedyne co wiedziałam na sto procent to to, że muszę przeprosić Zayna za swoje zachowanie bo znając mnie to pewnie trochę przeskrobałam. Wstając zakręciło mi się w głowie, co było na pewno oznakami kaca. Serio musiałam wczoraj dużo wypić. Rozejrzałam się po mieszkaniu nie wiedząc gdzie szukać chłopaka. Byłam tutaj drugi raz, więc jeszcze nie poznałam całego apartamentu. Po kilku minutach znalazłam go siedzącego na kanapie przed telewizorem. Nie zauważył mnie od razu, więc cicho podeszłam bliżej nie wiedząc co powiedzieć i za co przepraszać.
- Cześć. - momentalnie odwrócił się, najwyraźniej zaskoczony moją obecnością.  - Mało pamiętam co się wczoraj wydarzyło, ale chciałam przeprosić. Czasami nie potrafię się kontrolować jak trochę za dużo wypiję. - obeszłam kanapę i usiadłam obok niego. Nałożyłam nogę na nogę i czekałam aż się odezwie. Na zewnątrz sprawiał wrażenie spokojnego, ale nie wiedziałam co tak naprawdę czuł w środku. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi prosto w oczy i delikatnie przekrzywił głowę.
- Jak się czujesz? - zdziwiło mnie jego pytanie. Nie wyglądał na jakiegoś szczególnie troskliwego faceta.
- Nie jest tragicznie. Dzięki. - przygryzłam wargę i opuściłam wzrok zawstydzona. - Nie jesteś na mnie zły? - wypaliłam. Nabrał powietrza, by po chwili powoli je wypuszczać. Zamknął na moment oczy i zacisnął pięsci. To chyba jednak nie było dobre pytanie.
- Nie wiedziałem, że taka jesteś. Że chodzisz w takie miejsca. Nie spodziewałem się tego po tobie Bella. Sprawiałaś wrażenie zupełnie innej dziewczyny.
- Przepraszam Zayn...
- Często tam chodzisz? Tam, do tego klubu, dyskoteki czy cokolwiek to jest?
- Co tydzień. - powiedziałam cicho. Chłopak otworzył szerzej oczy, po czym zakręcił nimi teatralnie i skierował wzrok na wciąż grający telewizor. Zaczęło robić mi się zimno, więc podkuliłam nogi i zaczęłam szybko pocierać o nie dłońmi. Kiedy udało mi się trochę ocieplić. Skrzyżowałam nogi i osiadłam przodem do Mulata. Wokół nas wciąż panowała niezręczna cisza.
- A ty, gdzie idziesz jak chcesz się trochę... rozluźnić? - spojrzał na mnie zdziwiony, jakbym pytała o coś tak naturalnego jak 'Ile to jest dwa plus dwa?'. - No, chodzisz do jakiś klubów, czy coś?
- Bella, ja nie chodzę do takich miejsc jak ty. Nie zauważyłaś, że w wielu aspektach życia znacznie się różnimy? Ty chcesz się bawić póki jeszcze jesteś młoda, a ja preferuję spokojny tryb życia. Owszem, chodzę na imprezy, ale inne niż ty.
- Zabierzesz mnie kiedyś ze sobą? - uśmiechnęłam się szeroko, ale znowu tego pożałowałam. Czy ja muszę tyle gadać?
- Nie wiem czy pasujesz do takich miejsc... Ale dobrze, możesz ze mną polecieć.
- Polecieć?!
- Tak, do Las Vegas, na dwa dni. Pójdziemy do kasyna.
- Ale, ja tam nigdy nie byłam.
- Tak też myślałem, przecież nie tak dawno dopiero stałaś się pełnoletnia*. Ale chętnie ci wszystko pokażę. - powoli przyswajałam wszystko co usłyszałam. Nie chodziło mi o to, że Zayn najwyraźniej dość często bywa w kasynach, ale że chce mnie tam ze sobą zabrać. Można powiedzieć, że trochę mu się narzucam, no ale trudno, ważne że się zgodził. Dwa dni z Zaynem... Kusząca propozycja... - Mam dziś ważne spotkanie. Nie chcę cię wyganiać, ale powinnaś już iść.
- Ale...
- Nie martw się, przecież nie zostawię cię samej na kacu na pastwę ruchu ulicznego. Podwiozę cię. - zaśmiał się. Ma taki piękny uśmiech, powinien go częściej pokazywać.
- Dziękuję. - odpowiedziałam mu tym samym. Poszłam do pokoju, w którym spałam po torebkę, o drodze wchodząc jeszcze do łazienki. Mój organizm chyba już się przyzwyczaił do dużej ilości alkoholu, bo już tak mocno tego nie odczuwam. Po kilkunastu minutach stałam już gotowa przy drzwiach i czekałam na szukającego kluczy Bruneta. Czasem się zastanawiam czemu nie ma pomocy drogowej i szofera. Mój ojciec chyba by nie przeżył bez kilku osób do pomocy. A ja? A ja mam Michael'a... Zachichotałam cicho przypominając sobie ostatni weekend kiedy to razem z Mike'iem urządziliśmy sobie noc horrorów i w połowie pierwszego filmu obydwoje siedzieliśmy już prawie cali przykryci kocem i trzęśliśmy się ze strachu.
- Mam! - usłyszałam ze strony kuchni, a po chwili zobaczyłam Malika machającego kluczykami. Chłopak podwiózł mnie pod dom i spiesząc się odjechał z piskiem opon.



*Anabelle ma 21 lat (napisane jest w zakładce 'BOHATEROWIE'), ale w USA pełnoletność osiąga się właśnie w wieku 21 lat :D

Nie będę dużo pisać, bo muszę iść zrobić sobie obiad, bo zaraz przychodzi moja przyjaciółka a potem jeszcze kolega i koleżanka i będziemy dyskutować na temat 'Czy Polskę da się lubić?'. Tsaaa projekt drugich klas xDD

Mam nadzieję, że rozdział się podobał, starałam się, żeby był trochę dłuższy od tego poprzedniego :P
Kocham Was <3

Rozdział nie powstałby, gdyby nie cudowna Paula <3 dziękuję Ci za wszystko kochana :) dzięki, że jesteś <3

Jeszcze jedno!!!! Jak Wam minął 1DDay? ;) powiem tak, dla mnie był bardzo SŁODKI, a Paula chyba ma podobne wspomnienia :P

xxAlexxx :3

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 4 / część 2

* Mike's POV *

Dzisiaj w restauracji było niezwykle dużo klientów, przez co tempo gotowania musiało być również przystosowane do ilości zamówień. Szef powiedział, że dzisiaj się spisałem i wypuścił mnie wcześniej co wyraźnie wywołało zazdrość u moich współpracowników.
Umiejętnie zawinąłem nowy, bordowy szalik wokół szyi i wciągnąłem długi płaszcz. Przechodząc obok drzwi do kuchni pożegnałem się ruchem ręki kiwnięciem głowy po czym wyszedłem na dwór. Nie spodziewałem się, że tuż przede mną nagle 'wyrośnie' zlodowaciała kałuża i przez to prawie się przewróciłem. Momentalnie serce szybciej mi zabiło. Udając, że nic się nie stało zszedłem schodami do podziemi, gdzie za chwilę miałem wsiąść do metra. Zająłem miejsce obok miłej starszej kobiety, która zagadywała mnie przez całą drogę. Po kilkunastu minutach wysiadłem na swojej stacji, której wyjście skierowane było praktycznie na wprost mojego 'dużego domu'. Jestem wdzięczny Anabelle, że ponad dwa lata temu przygarnęła mnie do siebie. Podoba mi się mieszkanie z nią, choć nie raz moje nerwy przekraczają już najwyższe szczyty, gdy z nią rozmawiam. Jest irytującą osobą, co prawda ostatnio zmieniła się na lepsze, ale ludzie nigdy do końca nie pozbywają się swoich wad. Jedną z nich jest między innymi to, że nie rozumie, że ja się denerwuję jak nie wraca do domu na noc, a nic mi nie mówi. Wiem, że jest pełnoletnia i może robić co chce, ale wypadałoby napisać chociaż sms'a.
- Ana! - krzyknąłem kiedy tylko przekroczyłem próg mieszkania.
- Słucham? Wiesz, ja nie jestem głucha, nie musisz się tak drzeć. - powiedziała oburzona.
- Najwyraźniej jesteś, bo znowu nie powiedziałaś, że nie wracasz na noc, a prosiłem cię już tyle razy. - starałem się być spokojny, ale jej obrażona mina doprowadzała mnie do wściekłości.
- Wiesz, nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć. - zakręciła oczami i oparła dłoń o biodro śmiejąc się pod nosem. Co ją tak bawi? - Byłam u Zayna. Zazdrościsz?
- A niby czego mam ci zazdrościć? Że pieprzyłaś się z jakimś facetem, którego jeszcze nie tak dawno się bałaś? Serio jesteś taka głupia? - nie potrafię zrozumieć co ona w nim widzi. Nie lubię go i to bardzo, przecież jakiś czas temu mówiła, że jest nienormalny, a teraz co, nagła przemiana? Facet po prostu korzysta z tego, że jest przystojny i laski lgną do niego.
- Nie spałam z nim... - o to nowość. Zwykle po czymś takim to spodziewam się dzieciaka w domu za kilka miesięcy. Dobra przesadzam chyba, wkurzyłem się, ale ona ma rację.
- Dobra sorry. - uśmiechnąłem się i delikatnie szturchnąłem ją w ramię na co też zachichotała. - Co jest do jedzenia?
- Wiesz, myślałam ,że jadłeś w pracy. - ona chyba tego nie zauważa, ale praktycznie każde jej zdanie zaczyna się od 'wiesz'. - Dobra, zrobię ci kanapkę. To jeszcze umiem robić, chyba się nie otrujesz. - puściła do mnie oczko i poszła do kuchni. Dobra, jednak ją lubię. Jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, takimi, których nawet największa kłótnia nie jest w stanie rozdzielić.




Przepraszam ;c tak, znowu... mówiłam, że napiszę we wtorek drugą część no ale miałam tak dużo lekcji i tak mało czasu że po prostu już padałam ze zmęczenia i nie dałam rady napisać :(
Wiem, że ten jest znowu krótki, ale kolejna rzecz, którą będę pisać potrzebuje całego jednego swojego rozdziału i uwaga... będzie Zayn!! :P ze specjalną dedykacją dla Pauli <3
Jak Wam się podobała zmiana POV?? ;) oczywiście to nie jest tak na stałe, tylko co jakiś czas będę zmieniać na różnych bohaterów, żebyście wiedzieli co oni myślą o tym co się dzieje :D

KOMENTUJCIE!! ;3
Jest Was już ponad 700 ^^ strasznie szybko się rozmnażacie :D dziękuję <3
ilysm <3
xxAlexxx

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 4 / część 1

Powoli rozklejałam zaspane powieki. W tym samym czasie przyswajałam wydarzenia z poprzedniego wieczoru i to, czemu znajduję się w obcym łóżku. Usiadłam na wygodnym materacu i przeciągnęłam się. Pokój, w którym się znajdowałam miał pomalowane na brązowo ściany i białe meble. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi, a w nich ujrzałam Zayna. Chłopak miał potargane włosy, ubrany był w luźne, szare dresy i obcisłą, czarną koszulkę świetnie opinającą jego umięśniony tors. Na jego widok przygryzłam wargę i uśmiechnęłam się. Mężczyzna podszedł w moją stronę i usiadł obok. Przeczesał ręką włosy po czym przyłożył dłoń do mojego policzka i delikatnie przejechał po nim kciukiem.
- Seksownie wyglądasz w moich ubraniach. - wyszeptał wypuszczając przy tym powietrze. Poczułam zmieszany zapach alkoholu z papierosami. - Chodź, zrobiłem śniadanie. - odparł i ruchem ręki rozkazał mi iść za sobą. Zaprowadził mnie do dużego, nowocześnie urządzonego pomieszczenia z drewnianym stołem na środku. Naprawdę podobał mi się ten wystrój. Usiadłam na jednym z krzeseł i nałożyłam sobie kilka kanapek. - Co masz dzisiaj w planach? - spytał.
- Jestem umówiona z Joanne. - odpowiedziałam krótko, ale treściwie.
- Podwiozę cię.
- Jesteś pijany. - zwróciłam mu uwagę. - Pójdę sama, nie mieszkam daleko. - chciał coś powiedzieć, ale chyba postanowił jednak się ze mną nie kłócić. Resztę posiłku spożyliśmy bez słowa, sporadycznie wymieniając spojrzenia. Uwielbiam go i chciałabym, żebyśmy zostali parą. Tak, ma dość oryginalny charakter, ale właśnie takiego go lubię.
Po przełknięciu ostatniego gryza wstałam i odniosłam talerz do zlewu. Starałam się przejść obok Malika jak najseksowniejszym krokiem. Niestety chyba nie wzbudziło to na nim jakiegoś wrażenia. Wróciłam do 'swojego' pokoju i przebrałam się we wczorajsze ubrania. Następnie przeszłam do znajdującej się obok sypialni łazienki i korzystając z otrzymanych przez chłopaka przedmiotów umyłam zęby i uczesałam się. Gotowa do wyjścia przeszłam z powrotem do głównej części mieszkania. Chwilę zajęło mi znalezienie Zayna. Wreszcie weszłam do biura. Był to mały pokój wypełniony półkami z książkami i biurkiem stojącym po środku. Na dużym, czarnym krześle siedział brunet z wzrokiem wlepionym w ekran laptopa. Nie zauważył mnie, więc podeszłam bliżej i dotknęłam swoją drobną dłonią jego ramienia. Spojrzał na mnie i odsunął się z całym fotelem. Usiadłam na kolanach mulata i założyłam nogę na nogę.
- Już wychodzę, chciałam się pożegnać. - powiedziałam po czym palce zatopiłam w jego miękkich włosach i przyciągnęłam go do siebie. Zaczął mnie zachłannie całować i w trakcie lekko przesunął ręką po moich pośladkach i udzie. Uśmiechnęłam się przez pocałunek po chwili jednak go kończąc. Podniosłam się i odeszłam kilka kroków. Próbowałam wyrównać swój szybki oddech. - Kiedy znowu się potkamy? - zapytałam.
- Zadzwonię. - odpowiedział krótko i odprowadził mnie do wyjścia. Złożył ostatni już dzisiaj pocałunek na moich ustach i zamknął drzwi. Szczęśliwa  weszłam do windy znajdującej się naprzeciwko wejścia do mieszkania chłopaka. Poprawiłam włosy przeczesując je szczotką, a po chwili znalazłam się już na parterze. Na zewnątrz padał śnieg, ale nikomu on nie przeszkadzał. Wszędzie panowała już świąteczna atmosfera, więc każdy chodził uśmiechnięty. Rozejrzałam się i przeszłam przez śliską ulicę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą piętnaście. Przypomniałam sobie o umówionym spotkaniu i przyspieszyłam kroku. Całą drogę mijałam sklepy zachęcające, by wykupić wszystko co się w nich znajduje. Nie miałam jednak czasu, żeby do któregoś wejść. Poczułam lekkie drganie w torebce i jak się domyślałam, mój telefon dawał mi o sobie znać. Wyciągnęłam go i odczytałam sms'a. Joanne napisała, że będzie za jakieś trzydzieści minut, co oznaczało, że zdążę się przebrać w coś czystego. Nawet nie zauważyłam, gdy znalazłam się pod moim ukochanym, cudownym wieżowcem. Widok z mieszkania mam piękny i nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu. Wszystko zawdzięczam tacie, który postanowił kupić mi jedno z najlepszych mieszkać w mieście, a ja jako potrzebująca towarzystwa w ogromnym mieszkaniu osoba, przygarnęłam Mike'a. Wchodząc do mieszkania zdjęłam płaszcz i odstawiłam torebkę.
- Wróciłam! - krzyknęłam głośno. - A no tak, w pracy jest. - powiedziałam sama do siebie jednocześnie wchodząc do swojego pokoju. Przebrałam się w zwykłe jeansy i gruby, beżowy sweter. Uznałam, że nie idę na żadną imprezę i nie muszę się malować. Odpaliłam laptopa i zajęłam się przeglądaniem mejla. Po kilkunastu minutach dowiedziałam się, że już mam schodzić na dół. Dochodzę do wniosku, że żyję w ciągłym biegu! Tylko wchodzę i wychodzę z różnych miejsc. Dawno nie miałam spokojnego dnia.
Za dużą szklaną szybą dostrzegłam siostrę. Dziewczyna odwróciła się i pomachała mi radośnie, na co odpowiedziałam tym samym. Po chwili przywitałam się z nią buziakiem w policzek.
- To co, idziemy? Nie tak dawno tędy przechodziłam i widziałam właścicielkę w środku, więc powinna jeszcze być. - uśmiechnęłam się.
- Ana, nie jesteś na mnie obrażona, że nie chciałam pracować w Stumptown? Przepraszam, ale nie chciałabym być w pewien sposób na twoim utrzymaniu.
- No co ty, przecież ja rozumiem. Mam nadzieję, że tu ci będzie pasowało, będziemy mogły się częściej spotykać. - Stumptown Coffee Roasters* to moja kawiarnia, która jest znana i lubiana w Nowym Jorku. Żyję z pieniędzy, które przyniesie oraz z części dochodów firmy taty, w której od niedawna mu pomagam.



*Stumptown Coffee Roasters to kawiarnia, która naprawdę istnieje w Nowym Jorku (na ulicy prostopadłej do Broadway) i z tego co czytam to jest fajna i lubiana :D

Podzieliłam ten rozdział na dwie części, bo dzisiaj nie mam czasu już dokończyć, a chciałam dzisiaj wstawić ;) druga powinna być jutro :)
Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale cały weekend uczyłam się robić szablony i jak na pewno zauważyliście, w pewnym stopniu się nauczyłam xD nagłówek i szablon robiłam sama i pierwszy raz w życiu, więc weźcie to pod uwagę :P postaram się zrobić lepszy jak będę miała czas, a na razie jest to coś :P
Mam tylko pytanie, czy ramka z postami nachodzi Wam na zdjęcie Zayna czy nie? Bo mi na komputerze ni nachodzi i jest strasznie nisko, a na telefonie jest dobrze :o i właśnie nwm co z tym zrobić :/

PRZYPOMINAM O ZAKŁADCE 'PYTANIA DO BOHATERÓW' xDD
Teraz zakładki (strony) znajdziecie po prawej stronie ;) (wcześniej były nad postem)

I BAAAAARDZO PROSZĘ O OPINIĘ NIE TYLKO NA TEMAT ROZDZIAŁU, ALE RÓWNIEŻ SZABLONU, ŻEBYM WIEDZIAŁA CO ZMIENIĆ :)

Kisses <3
xxAlexxx

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 3

 *tekst pisany pochyłą czcionką to wspomnienia*

Leniwie naciskałam wciąż ten sam przycisk na pilocie, a na ekranie pojawiały się coraz to nowe kanały. Jest poniedziałek, więc Mike poszedł do pracy. Nienawidzę poniedziałków, bo cały dzień siedzę sama w domu. Wieczorem jestem jednak umówiona na randkę do kina, więc na szczęście nie będę się nudzić. Właśnie, może wybiorę jakiś film. Podniosłam się z wygodnej kanapy i zaraz tego pożałowałam. Laptop leżał pod poduszką, a ja przeszłam całe mieszkanie, by go znaleźć. Cudownie. Dobra, koniec tego użalania się nad sobą. Trzeba wprowadzić w moje ciało choć odrobinę życia. Podeszłam do radia i puściłam swoją ulubioną płytę. Zaczęłam rapować, razem z Macklemore'm, a przynajmniej starałam się to robić jak najlepiej. Trochę zmęczona, ale szczęśliwa rzuciłam się na miękki fotel. Sięgnęłam po laptopa i uruchomiłam go. Trochę czasu zajęło mi znalezienie czegoś ciekawego, bo ja najbardziej lubię komedie romantyczne, a mój 'przyjaciel' horrory, więc ciężko jest to pogodzić. W końcu zdecydowałam się na jakiś sensacyjny. Wydaje się być całkiem fajny. Zarezerwowałam miejsca po czym jednym ruchem ręki zamknęłam komputer. Była dopiero dwunasta i nie chciało mi się nigdzie samej wychodzić. Przechodząc obok kuchni wpadłam na pomysł, by wreszcie upiec to ciasto. Wyciągnęłam wszystkie składniki i podśpiewując pod nosem zaczęłam przygotować deser. Nie potrafię gotować, więc wszystkie obiady przygotowuje Michael, ale szarlotka podobno mi wychodzi. Zrobiłam już ciasto i nareszcie nadszedł czas na dodawanie jabłka. Dziwnym trafem, gdy to robię, po chwili już go nie ma. Uwielbiam jabłka, a szczególnie w tej postaci! Zasłodzona wyciągnęłam z wiszącej szafki szklankę i nalałam wody. Spokojnie piłam, gdy nagle przypomniałam sobie, że byłam umówiona na telefon. Szybko wstawiłam szarlotkę do piekarnika i nastawiłam właściwą temperaturę. Pobiegłam po mojego najnowszego iPhone'a i w kontaktach znalazłam interesujący mnie teraz numer.
- Hej kochana. Obiecałam, że dzisiaj po południu zadzwonię w sprawie tej pracy. - powiedziałam do telefonu.
- O! No właśnie! Już zdążyłam zapomnieć. - osoba po drugiej stronie zaśmiała się. - Mówiłaś, że coś znalazłaś, tak?
- Wiesz co, tak, ale nie mam pewności czy ci przypasuje.
- No dobra mów!
- Na mojej ulicy otworzyła się nowa kawiarnia i szukają kelnerki. Nie pytałam o pensję, bo akurat nie było właściciela, ale myślę, że powinni dobrze płacić, bo w środku są bardzo drogie meble i sprzęty, więc właściciele na pewno też nie biedni. - uśmiechnęłam się, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że dziewczyna i tak tego nie widzi.
- No dobra, to przyjdę po ciebie jutro i się razem przejdziemy, co? - spytała.
- Bardzo chętnie. Wpadniesz potem do mnie na szarlotkę, bo właśnie się piecze, więc jutro powinna jeszcze być smaczna. - zaproponowałam.
- Na szarlotkę zawsze! - dochodzę do wniosku, że chyba rzeczywiście robię ją smacznie skoro wszyscy ją tak lubią. - Przepraszam, ale muszę już kończyć. Za chwilkę idę z Lizzy na zakupy. Chcę sobie jednak kupić ten sweterek co wtedy razem oglądałyśmy.
- Świetna decyzja! Mówiłam, że jest strasznie ładny. No dobra siostra, to papa i pozdrów Liz.
- Okay, pa. - odpowiedziała. Uwielbiam jak mówi 'okay'. Z jej głosem to brzmi tak słodko... Tak się cieszę, że w końcu normalnie rozmawiamy.

Wolno przechadzając się po parku w oddali zobaczyłam znajomą osobę. Siedziała na ławce, chyba płakała. Niechętnie podeszłam i usiadłam obok.
- Co się stało? - zapytałam. Starałam się brzmieć jak najmilej. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Nic poważnego. - próbowała mnie spławić.
- Jo, przecież widzę. Nie możesz mi powiedzieć?
- Ty i tak nie chcesz wiedzieć. Dziwne, że nie przeszłaś bokiem kompletnie mnie olewając. Co się stało? Może się źle czujesz? Czyżby wiecznie nienawidząca mnie Anabelle się zmieniła? Nie sądzę... Nic się nie działo przez siedemnaście lat to czemu teraz miałaby doznać jakiegoś cudownego olśnienia i zauważyć, że naprawdę ją kocham i chcę, żebyśmy były prawdziwą rodziną? - odsunęła się, wstała i szybkim krokiem odeszła. To mnie zabolało, to co powiedziała... Pobiegłam za nią.
- Joanne! Zaczekaj! Proszę. - krzyczałam za nią. - Przepraszam! - w tym momencie zatrzymała się i wolno odwróciła. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - Przepraszam. - podeszłam do niej i przyjaźnie się uśmiechnęłam. Siostra przytuliła mnie mocno, a ja po chwili również oplotłam ją swoimi rękoma. Nic nie powiedziała, ale wiedziałam, że to co przed chwilą się wydarzyło dużo zmieni. Obie usiadłyśmy na pobliskiej ławce. - To powiesz mi co się stało?
- Pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką. - spuściła głowę i kilka łez spłynęło po jej policzkach.
- Nie martw się. Prawdziwa przyjaźń nigdy się nie kończy. Coś o tym wiem. Przecież z Mike'iem przyjaźnię się od piętnastu lat. Myślisz, że nigdy się nie pokłóciliśmy? Przecież wy z Lizzie długo bez siebie nie wytrzymacie. Pamiętam jak miałaś jakieś pięć lat to spotykałyście się codziennie. Musisz z nią pogadać. A tak w ogóle to o co poszło?

Pamiętam to tak, jakby zdarzyło się wczoraj, a przecież minęło już prawie pół roku. Od tamtego czasu mówimy sobie wszystko, jesteśmy przyjaciółkami i siostrami jednocześnie. Dzięki temu częściej spotykam się też z tatą i nawet polubiłyśmy się z Yvonne. Moje życie bardzo się zmieniło.

***

Przed chwilą zauważyłam, że mam tylko piętnaście minut na przygotowanie, bo mój znajomyk zaraz przyjdzie. Wbiegłam do swojego pokoju i wywaliłam wszystko z szafy w poszukiwaniu białej, cienkiej koszuli z jeansowym kołnierzykiem i czarnych spodni. Dość szybko udało mi się znaleźć wszystkie potrzebne rzeczy i mogłam w spokoju zrobić makijaż. Włosy na szczęście umyłam wcześniej, więc tylko przeczesałam je i zostawiłam je luźno opadające na ramiona. Tuż po tym jak umyłam zęby usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyłam, po drugiej stronie zobaczyłam Michael'a.
- No co? Kluczy zapomniałem. - zrobił dziwną minę po czym zdjął kurtkę i buty.
- Ja zaraz wychodzę. W lodówce masz jeszcze wczorajszego kurczaka, a na stole stoi szarlotka. Tylko nie zjedz całej, bo jutro przychodzi Jo i chcę ją poczęstować. - próbowałam mu wbić do głowy chociaż i tak wiem, że zaraz wszystko zapomni i będzie pisał sms'y co ma zrobić. Niestety tak jak każdy facet, jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza.
- Mała, nie będzie ci za zimno? Już śnieg spadł, a ty w takim... czymś będziesz latać. - powiedział wskazując na moją koszulę. - Ale nie, przepraszam. Zapomniałem, że idziesz z 'Panem Cudownym', który cię przytuli i będzie cieplutko.
- Mike. Po pierwsze zakładam zimowy płaszcz, a po drugie czemu ty go tak nie lubisz? Spotykamy się od niedawna. - spytałam zasmucona słowami chłopaka.
- Chciałem ci przypomnieć, że jeszcze kilka miesięcy temu go nienawidziłaś. - w tym momencie zabrzmiał wybawczy dzwonek. Tym razem za drzwiami stała właściwa osoba.
- Cześć kochanie. - przywitał mnie soczystym buziakiem.
- Hey Zayn. - odpowiedziałam i podałam mu płaszcz, by pomógł mi go założyć. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z mieszkania. Pod budynkiem stał jego czarny Aston Martin. Otworzył przede mną drzwi, po czym podszedł z drugiej strony. Pierwszy raz jechałam tym samochodem, ale od razu bardzo mi się spodobał. Podróż mijała nam w ciszy, a ja jak zawsze oglądałam jasne reklamy i wysokie wieżowce. Zwiedziłam już wiele miejsc, ale mój rodzinny Nowy Jork wciąż pozostaje tym ulubionym. Wkrótce znudziło mnie czytanie każdego szybko przelatującego napisu.

Siedziałam w kuchni w domu taty rozmawiając z Joanne, gdy nagle usłyszałyśmy nawołujący nas głos rodzica.
- Dziewczyny zajmijcie się gościem, bo ja muszę porozmawiać z Victor'em. - obie spojrzałyśmy się porozumiewawczo na siebie. Po co on tu znowu przychodził skoro i tak jest niepotrzebny?
- To może zejdziemy do salonu? - zaproponowała siostra, a Malik poparł jej pomysł.
- Skoro jedna siostra mnie nie chce to może poznam się lepiej z drugą? - c-c-co? Mówiłam, że to jakiś świr! Z grzeczności nic nie odpowiedziałam tylko odwróciłam się i podążyłam schodami w dół. - Anabelle, przejdziemy się po ogrodzie? - spytał i uśmiechnął się seksownie, a ja nie byłam w stanie odmówić. Wyszliśmy przez taras i usiedliśmy na znajdującej się w głębi dużej huśtawce. Byłam zaskoczona, bo rozmawiało mi się z nim na prawdę bardzo miło. Po jakimś czasie poczułam jego rękę na swoich ramionach. Wróciliśmy do domu po interwencji Jo, która najwyraźniej martwiła się czemu tak długo nas nie ma. Mężczyzna już do końca ani na chwilę nie puścił mojej dłoni.

Od tamtego czasu kilka razy umówiliśmy się na spotkania, które przeradzały się w romantyczne randki.
Nawet się nie zorientowałam, gdy znaleźliśmy się na parkingu. Zayn złapał mnie w talii i rozpoczynając jakąś bezsensowną rozmowę weszliśmy do kina. Szybko kupiliśmy bilety i weszliśmy do ciemnej sali. Nawet przez moment nie mogłam skupić się na filmie, bo chłopak albo bawił się moimi włosami, albo delikatnie dotykał mojego ciała. Po seansie pojechaliśmy do jego domu. Byłam tam po raz pierwszy. Drewniane meble idealnie pasowały do jasnych ścian i przestronnych pomieszczeń z dość dużą ilością roślin. Pociągnął mnie dość mocno za rękę idąc, jak się później dowiedziałam, do sypialni.
- Bardzo seksownie dziś wyglądasz, wiesz? - powiedział zbliżając się do mnie. - Ale myślę, że jest trochę za wcześnie, byśmy dokładnie się poznali. - posłał mi swój najcudowniejszy uśmiech i pocałował mnie w policzek. - Jakbyś czegoś potrzebowała znajdziesz mnie w salonie. Możesz tutaj spać, a ja prześpię się na kanapie. Łazienka jest na prawo i za chwilę przyniosę ci coś na przebranie i rzeczy do mycia.
- Dzięki. - odparłam i usiadłam na łóżku. Po chwili przyszedł ze wspomnianymi wcześniej rzeczami.
- Dobranoc Bella.
- Mam na imię Anabelle, czyli Ana. - odpowiedziałam z lekka zmieszana.
- Według mnie lepszym zdrobnieniem jest Bella. - zaśmiał się.
- Dobranoc i dziękuję za wspaniały wieczór. - w odpowiedzi tylko kiwnął głową i zniknął za drzwiami.




Chyba najdłuższy do tej pory :D
Przyznam się, że planowałam zupełnie co innego, ale w trakcie doznałam olśnienia no i wyszło to co wyszło xD mam nadzieję, że choć trochę udało mi się Was zaskoczyć :D

Przypominam o zakładce 'Pytania do bohaterów' ;)

I jeszcze jedno :P widzicie ten odtwarzacz muzyki, który wstawiłam? Bo wiem, że są osoby, które go nie widzą i nie wiem czym to jest spowodowane :o

*hugs&kisses* xx Alex xx